Pewnych rzeczy naprawdę nie da się zrozumieć, póki ich nie doświadczymy osobiście. Ostatnie 9 miesięcy było właśnie takim zjawiskiem. Przed nami całkiem nowa codzienność, która powstała ze wspólnego marzenia i stała się cudowną obietnicą. Nie planuję, nie układam, z czasem odnajdziemy odpowiednie elementy tej zawiłej układanki zwanej rodzicielstwem. Wiem, że sobie poradzimy, że pełnia narastającej euforii wkrótce nadejdzie i każdego kolejnego dnia będzie nas zaskakiwała nowym horyzontem doznań. Jest cicho i spokojnie, świat wokół zwolnił i wyczekuje razem z nami.
To najpiękniejszy czas w moim życiu i nie ma dnia, bym nie uśmiechała się w podzięce do losu. Wieczorami wypatruję księżyca i pytam go, czy dziś mi go podaruje.
Nie mogę się doczekać.
To najpiękniejszy czas w moim życiu i nie ma dnia, bym nie uśmiechała się w podzięce do losu. Wieczorami wypatruję księżyca i pytam go, czy dziś mi go podaruje.
Nie mogę się doczekać.
[dopisane parę dni później]
Junior już jest z nami. Wszyscy zdrowi i przeszczęśliwi :)