Dziś po raz pierwszy od tygodni siadłam do komputera na dłużej niż kilkanaście minut. Poczułam plecy, szyję i tyłek. Całe moje ciało wystawiło mi naganę za zmrożenie go w tak nienaturalnej pozycji. Dziczeję internetowo. Dziwnie dobrze czuję się w analogowym świecie, w swojej codzienności.
Od długiego już czasu prowadzę w swojej głowie debatę o intymności. Swoje blogi traktowałam jak myślodsiewnie, które przynosiły ulgę i chwilowe nasycenie. Gdyby nie one, nie napisałabym wielu słów, nie zrozumiałabym wielu myśli, nie poznałabym wielu wspaniałych osób. Słowny ekshibicjonizm dawał satysfakcję, komplementy budowały pewność siebie, dzięki której budowałam siebie i swoją twórczość. Nie lubię słowa artysta, wolę określenie twórca. Lubię tworzyć obrazy - aparatem i słowem. Nie wyobrażam sobie również, nie dzielić się nimi z Wami, moimi czytelnikami, odbiorcami. To wspaniała współzależność. Wszystkie komentarze, listy, które od Was otrzymałam, napisane po latach wahań lub pod wpływem chwili, dawały mi mnóstwo energii, ciepła i przede wszystkim pewności, że robię to, co powinnam. Dziś jestem świadomym fotografem, choć nadal odczuwam tremę przed każdym reportażem. Jestem ogromnym szczęściarzem, ponieważ przez lata pracy, kumulowała się we mnie i wokół mnie pozytywna energia dobrych ludzi, którzy nie pozwolili zwątpić w siebie. Dziś dzielę się z Wami tą energią, niech i u Was wywoła ogromny uśmiech.
Zeszłoroczne podsumowanie znajdziecie [tutaj], a więcej zdjęć z reportaży na [blogu AS].
Od długiego już czasu prowadzę w swojej głowie debatę o intymności. Swoje blogi traktowałam jak myślodsiewnie, które przynosiły ulgę i chwilowe nasycenie. Gdyby nie one, nie napisałabym wielu słów, nie zrozumiałabym wielu myśli, nie poznałabym wielu wspaniałych osób. Słowny ekshibicjonizm dawał satysfakcję, komplementy budowały pewność siebie, dzięki której budowałam siebie i swoją twórczość. Nie lubię słowa artysta, wolę określenie twórca. Lubię tworzyć obrazy - aparatem i słowem. Nie wyobrażam sobie również, nie dzielić się nimi z Wami, moimi czytelnikami, odbiorcami. To wspaniała współzależność. Wszystkie komentarze, listy, które od Was otrzymałam, napisane po latach wahań lub pod wpływem chwili, dawały mi mnóstwo energii, ciepła i przede wszystkim pewności, że robię to, co powinnam. Dziś jestem świadomym fotografem, choć nadal odczuwam tremę przed każdym reportażem. Jestem ogromnym szczęściarzem, ponieważ przez lata pracy, kumulowała się we mnie i wokół mnie pozytywna energia dobrych ludzi, którzy nie pozwolili zwątpić w siebie. Dziś dzielę się z Wami tą energią, niech i u Was wywoła ogromny uśmiech.
Zeszłoroczne podsumowanie znajdziecie [tutaj], a więcej zdjęć z reportaży na [blogu AS].