Dzieci są wspaniałą wymówką. Zabawa klockami, układanie puzzli, kolorowanki, wygłupy na trampolinie... Mogłabym wyliczać bardzo długo, jak wiele wspaniałych wspomnień dzieciństwa mogłam przywrócić do swojego życia dzięki młodszej siostrze. Przeżywam je na nowo, z inną przyjemnością, ale wcale nie mniejszą. Patrzę z innego kąta, w końcu jestem trochę wyższa, większa i siniaki trochę dłużej bolą. Skaczę z krawężników, omijam spękania na chodniku i studzienki, na których traci się najwięcej punktów. Śmieję się częściej, opowiadam bardziej szczegółowo, słucham uważniej. Pozwalam sobie na więcej śmieszności, która daje tak cudownie zdrowy dystans do codzienności.
Jednak dzięki Sarze nie tylko odkopuję, zarchiwizowane w pamięci, atrakcje swojego dzieciństwa, ale i uczę się nowych rzeczy, stwierdzeń i emocji. Realizuję dzięki niej nowe pomysły, które chowają po kieszeniach skrawki wiedzy, ale i pielęgnują nasz wspólny czas. Jednym z takich projektów jest Dziennik przyrody. Zostawiam Was ze zdjęciami z naszej pierwszej wyprawy do pobliskiego lasu, a sama biegnę do szkoły, bo dziś znów będziemy miały kilka chwil dla siebie.
Jednak dzięki Sarze nie tylko odkopuję, zarchiwizowane w pamięci, atrakcje swojego dzieciństwa, ale i uczę się nowych rzeczy, stwierdzeń i emocji. Realizuję dzięki niej nowe pomysły, które chowają po kieszeniach skrawki wiedzy, ale i pielęgnują nasz wspólny czas. Jednym z takich projektów jest Dziennik przyrody. Zostawiam Was ze zdjęciami z naszej pierwszej wyprawy do pobliskiego lasu, a sama biegnę do szkoły, bo dziś znów będziemy miały kilka chwil dla siebie.