W biegu i ogromnym zamieszaniu nie zdążyłam przyjrzeć się niezwykłemu miejscu, którego próg miałam zaraz przekroczyć. Tłum roześmianych ludzi pociągnął, nieco zdezorientowaną mnie, za sobą do środka. Niewielka budowla jakby uginała się pod każdym moim krokiem wydając skrzypiący jęk starości. Nie czułam się jednak nieproszonym gościem. Raczej zachęcona, by usiąść na drewnianej ławie i popodziwiać jej wnętrze. Znalazłam się pomiędzy ludźmi, którzy zaczęli mówić jednym językiem. Moje wargi jednak znieruchomiały, by głodne oczy mogły błądzić po ścianach w pełnym skupieniu. Nad głowami smoki rozpościerały okazałe skrzydła, a węże wiły się pomiędzy kwiatami. Na kapitelach natomiast, spoglądały dumnie lwy strzegące bramy do świata Wikingów. W międzyczasie mężczyzna ubrany w białą szatę przemawia do zgromadzonych gości i z uśmiechem na ustach wyciąga dłonie do dwojga na przedzie. On trochę zdenerwowany, ona w pięknej białej sukni, przysięgli sobie miłość na wieki.
Byłam na wielu ślubach kościelnych. Jednak dopiero tam, w Kościele Wang, w Karpaczu, może dzięki skromności starej świątyni, może dzięki wyjątkowemu księdzu, może dzięki otoczeniu gór, poczułam magię nie tylko od zakochanych, ale i od kościoła. A jednak można, mnie przekonali.
tee&bag: Stradivarius
pants: Zara
rings: MMM (soon)
scarf/belt: SH
Byłam na wielu ślubach kościelnych. Jednak dopiero tam, w Kościele Wang, w Karpaczu, może dzięki skromności starej świątyni, może dzięki wyjątkowemu księdzu, może dzięki otoczeniu gór, poczułam magię nie tylko od zakochanych, ale i od kościoła. A jednak można, mnie przekonali.
pics by Jimmy
heels: Bruno Premitee&bag: Stradivarius
pants: Zara
rings: MMM (soon)
scarf/belt: SH