Zatruwam się myślami szukając inspiracji. Zmuszam do ruszenia o krok dalej, co boli, bo stopy wrosły w stabilny grunt i ciężko wyrwać korzenie przyzwyczajenia. Oczekiwania splatają się w dłonie szczelnie oplatające szyję. Nie mogę swobodnie oddychać, by odszukać przebłyski snów, które kiedyś pragnęłam ożywić. Chcę więcej, potrzebuję więcej. Muszę utkać więcej magii.
Nie umiem już pisać o mojej codzienności, stała się zbyt intymna i nie tylko moja. Długo nie umiałam tego zrozumieć, potrzebowałam czasu, separacji. Dziś lubię mieć życie głownie analogowe, doceniam wyjątkowość momentów i świadomość, że mogą być tylko nasze. Szukam równowagi. Nadal jednak mam w sobie burzę emocji, którą, z jakiegoś dziwnego powodu, potrzebuję wysłać w wirtualną przestrzeń. Tylko mój, rozdrgany, potargany potok słów. Nie każdy go zrozumie, ale przecież nikt nie musi.
Niech wrócą sny.
Nie umiem już pisać o mojej codzienności, stała się zbyt intymna i nie tylko moja. Długo nie umiałam tego zrozumieć, potrzebowałam czasu, separacji. Dziś lubię mieć życie głownie analogowe, doceniam wyjątkowość momentów i świadomość, że mogą być tylko nasze. Szukam równowagi. Nadal jednak mam w sobie burzę emocji, którą, z jakiegoś dziwnego powodu, potrzebuję wysłać w wirtualną przestrzeń. Tylko mój, rozdrgany, potargany potok słów. Nie każdy go zrozumie, ale przecież nikt nie musi.
Niech wrócą sny.