Koniec, który stał się początkiem

By aife - 21:45

Można powiedzieć, że człowiek uczy się świata od urodzenia. Ja mam wrażenie, że ten proces ruszył u mnie dopiero jakieś 15 lat temu, gdy zaczęłam poznawać siebie. Stopniowo wyłączałam tryb półautomatyczny i często przez smutek odkrywałam w sobie nowe warstwy wrażliwości. Wtedy też odkryłam pewien utwór. I, cholera, w życiu bym nie sądziła, że to jeden z pierwszych elementów, które połączą się w przyszłości w coś tak wielkiego.

To taka melodia, opowieść, którą przez wiele lat trzymałam tylko dla siebie, choć wiele osób ją spotkało na swojej drodze. To było jak największy sekret zamknięty w sekretnej szkatułce, do której zaglądałam tylko, gdy wołało coś w sercu. Prawie zawsze płakałam, chyba nigdy ze szczęścia. Coś drapało, wołało. Pomyślałam kiedyś, że urodziłam się przy tej melodii i przy niej chciałabym też umrzeć. Wielkie słowa, wiem. Ale jakoś po tych kilkunastu latach nadal wybrzmiewają we mnie w prawdzie. Jest jedna ogromna różnica, dziś po raz pierwszy piszę o tym Tobie. Piszę w wirtualnym świecie oddając Ci jedną z najintymniejszych cząstek mojej duszy. Odłożyłam ją na bok na wiele lat.

Wiosna 2018 roku, do mojego miasta przyjeżdża Magda z Baśniami Ludów Ziemi, marzyłam by jej posłuchać, więc nie mogłam przegapić takiej okazji. Jest jeszcze jasno, kawiarnia ma duże okna i można by powiedzieć, że daleko jej do klimatu opowieści, które płyną od Tej Która Opowiada. Nie pamiętam dokładnie o czym była ta opowieść, pamiętam że była o ucieczce i o biegnących koniach. Czułam jak coś we mnie wzrasta, coś zaczyna odbierać mi powietrze. Nagle nie byłam w kawiarni, nie byłam nigdzie. Znasz to uczucie jak z całych sił próbujesz powstrzymać się od płaczu? Tak, że aż z ust wyrywają Ci się bolesne urywki szlochu? Do pewnego momentu próbowałam je tłumić, chwilę później zaczęło drżeć całe moje ciało, wodze puszczone, pękło. Wybiegłam z kawiarni i siadłam na schodach. Bardzo długo nie mogłam przestać się trząść, nie mogłam przestać płakać. Nie mogłam nic, mogłam tylko być i czuć coś czego nie jestem w stanie do dziś zrozumieć i wytłumaczyć.

Dziś wróciła ta melodia, wróciło tamto zdarzenie, wróciło przez to, że chciałam opowiedzieć o pewnym spotkaniu i dotarło do mnie jak to wszystko jest połączone. Dziś po raz pierwszy od wielu lat słucham mojego utworu, tym razem pełna nadziei i zachwytu nad okruchami piękna, które podrzuca nam życie. Nie ma smutku. Dziś czuję, że jestem gotowa. Chciałabym pobiec jeszcze dalej.


  • Share:

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Ale dużo strun mojej duszy poruszyłaś tymi słowami o tym, że wracasz do cząstki duszy odłożonej na wiele lat! Tak Ty, jak i Lisa Gerrard potraficie to robić swoją sztuką - zapraszać do poszukiwania, ponownego odkrywania siebie, łączenia się ze swoją czułością i odrzucenia obawy przez łzami.
    Dziękujemy.

    OdpowiedzUsuń