Dwie kuchareczki
Dwie kuchareczki... tak nuciła pod nosem Sara, gdy pod moim okiem robiła zajączkowe i kwiatkowe babeczki. Dając dziecku zrobić coś po raz pierwszy, sami odkrywamy to nowo. Sprzątałam, piekłam i nadwyrężałam plecy. Śnieżyce i zmęczenie nawet w
minimalnym stopniu nie odebrały mi radości z ostatnich dni. Nie czułam raczej nastroju świąt, a przynajmniej nie tego, o którym mówili księża w kościelnych murach. Nie byłam święcić koszyczka, nie myślałam o cierpieniu i wybawieniu ludzi. I to nie bunt, raczej szacunek. Nie chciałam być statystą w tłumie, jeśli nie widziałam sensu w kilku kroplach na dłoniach i twarzy. Dobrze jednak, że są i tacy, którzy go znajdują. Bez wiary człowiek traci punkt zaczepienia, inspirację. Niech więc wierzy... w kogokolwiek, w cokolwiek, co sprawi, że będzie dobrym człowiekiem. Dla mnie to jedne z najlepszych świąt. Ciepłe, rodzinne, spokojne, radosne, prawdziwe. Nasze.
74 komentarze
przepiękne zdjęcia ^^ właśnie takie ciepłe i rodzinne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
O rany jaka ta Twoja siostrzyczka już duża! Czas śmiga, nie ma co. Wygląda wciąż przeuroczo :) Moje święta też cudownie rodzinne, aż się buzia nie przestaje uśmiechać :)Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńEmeraldeyes
jakie urocze zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że dwa lata temu przed świętami Bożego Narodzenia ksiądz na lekcji religii zadał proste, ale niezwykle głębokie pytanie - dlaczego ludzie niewierzący obchodzą święta?
OdpowiedzUsuńAgnieszko, myślę, że część z przyzwyczajenia, część dlatego, że chce ten czas spędzić z rodziną, która wierzy. Różnie bywa. Poza tym nie wiem, nie mogę się wypowiadać za niewierzących.
UsuńDlatego, że w Polsce rodzinnie obchodzimy tylko świeta kościelne. Np. w Szwecji jest inaczej i to jest super, w USA jest świeckie święto Dziękczynienia, my żyjemy w zacofanym katolickim kraju. Tradycja malowania jajek nie była związana z kościołem, ale już jest.
UsuńNie rozumiem określenia "żyjemy w zacofanym katolickim kraju". Jestem wierząca, chodzę do Kościoła co tydzień. Dodatkowo codziennie używam internetu, komórki, czytam dużo książek, od popularnonaukowych, po poezje i, chcąc być świadoma swojej wiary - otwieram czasem Biblię, bądź słucham Słowa Bożego w trakcie mszy, kiedy nie mam czasu by sięgnąć po Pismo.
UsuńSpotykam się ze znajomymi, chodzę na imprezy, studiuję, chodzę na kursy, lubię podróżować i poznawać obce kultury. Interesuję się modą. Jestem zacofana? Obchodzenie świąt świeckich świadczy o postępie? Jest się bardziej świadomym? Czy jeśli przestanę chodzić do Kościoła "bardziej mnie oświeci rozum"?
Imieniny, urodziny, wesela, rocznice, święto Niepodległości w Polsce - to nie są przecież święta kościelne, a obchodzimy w gronie rodzinnym lub w obchodach w całym kraju.
piekne zdjecia ! a mala jest urocza !! ;D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to, co napisałaś o wierze, piękne. Bardzo dojrzałe podejście, na które niewielu stać. A zdjęcia przeurocze, takie rodzinne i radosne :) Pozdrawiam serdecznie, M.
OdpowiedzUsuńGabi-jednak tak nazywa się ta kotka :)
OdpowiedzUsuńale świetne babeczki :)
W końcu zostało takie imię, jakie nadano jej w hodowli :)
UsuńMój kot jest bardzo podobny do waszej Gabi i wabi się tak samo. Dwa dni temu miała 9 urodziny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Soldus
I własnie to w ludziach denerwuje mnie najbardziej. Hipokryzja. Skoro nie wierzysz i nie myślisz nad sensem tych świąt to z jakiej racji i jakim prawem je obchodzisz. To jest święto katolickie i właśnie o Zmartwychwstanie i o myślenie o tym tu chodzi. Nie znoszę tego, gdy ludzie podniecają się jajkami i króliczkami, nie zastanawiając się o co tak na prawdę w tym chodzi. A jeżeli ktoś nie czuje tego i nie wierzy to niech nie czerpie z katolickiej tradycji tylko tego co dla niego wygodne i fajne. Jedna wielka hipokryzja, a i konsumpcjonizm.
OdpowiedzUsuńMoja siostra ma niespełna 6lat i opowiada mi o tym, czego dowiedziała sie na katechezie, słucham jej z zainteresowaniem i nie próbuje zmieniać toku myślenia, sama wybierze swoją drogę jak dorośnie. Ona wie przez co przeszedł Jezus, Wierzy w Pana Boga. Nie podniecam sie jajeczkami, czy kroliczkami, pomagam siostrze i uczę sie szanować wybory innych. Polecam czytanie ze zrozumiem, a przede wszystkim mniej złości, bo podobno ona psuje krew.
Usuńależ ten 'nasz' katolicki jad potrafi być toksyczny, czyż nie? a przecież ta wiara wymaga szacunku do drugiego człowieka, przebaczania i wytężonego zrozumienia właśnie w tym okresie. wątpić jest rzeczą ludzką i nikomu nie można zarzucać konsumpcjonizmu tylko dlatego, że nalazł w sobie inną siłę, która daje mu spokój. ale przecież anonimowi rozmówcy wiedzą o nas więcej, niż my sami. zresztą wiara od zawsze jest grząskim tematem, którego nie warto poruszać ze względu na ten jad, którym tak wiele osób potrafi pluć na prawo i lewo wydając jałowe osądy.
UsuńPS piszesz bardzo dojrzale o wierze i o swoim wyborze. nie wiem, czy powinnam była się wtrącać, ale w tym roku również odeszłam od bycia statystką i trochę osobiście potraktowałam owe zarzuty.
Mjks, dobrze, że napisałaś. Ogólnie unikam pisania o swojej wierze i mimo wszystko większość zachowam dla siebie, nie czuję potrzeby dzielenia się nią na tak dużym forum, więc nikt z czytelników nie wie tak naprawdę w co wierzę i chyba to nie jest ważne i nikomu potrzebne. Wierzę. Wierzę w to, że trzeba być dobrym człowiekiem i szanować decyzje i poglądy innych. Wierzę w to, że wiara nie ma barier, nie klasyfikuje. Na pewno nie pluje jadem i nie wywołuje złości. Przynajmniej nie u mnie. Wiara powinna pomóc stać się szczęśliwym człowiekiem i odnaleźć sens.
UsuńMnie z kolei w ludziach (pod tym względem) najbardziej denerwuje to podejście, które reprezentuje- niestety- większość mojej klasy (1 liceum). Aaaa nie wierzę, bo to głupie (i tyle), bo to śmieszne, bo księża robią to i tamto i chodzą w "sukienkach"(sic! ;))(naprawdę nie sądzę, aby zachowanie kilku rzekomo powołanych osób aż tak mogło wpłynąć na czyjś światopogląd), ale! chodzę do kościoła bo muszę, a nawet jeśli nie chodzę to w święta fajnie będzie i poleję się wodą. Nie wiem czy ja jestem jakaś inna i to zachowanie "dla lansu" denerwuje tylko mnie? Nie mam nic do niewierzących, ale takich, którzy jednak wzięli i przemyśleli sprawę i po prostu nie wierzą, a nie jakoś tak pół na pół ;) Ty, Aife, bardzo ładnie to wszystko ujęłaś, dokładnie tak jak powinno być:) Mam takie pytanie: w jakim wieku doszłaś do tego i czy na twój światopogląd miało znaczący wpływ jakieś konkretne wydarzenie? To tak po prostu wypłynęło z Ciebie?:) Pytam, bo ostatnio sama zaczynam dużo się nad tym zastanawiać i w sumie póki co mam tylko 1 wniosek. A i jak zareagowali na to twoi rodzice? I jeszcze takie pytanie nie do tematu: co i gdzie studiowałaś? :)
UsuńPisz, pisz dużo więcej, twój blog jest jakiś taki magiczny, naprawdę bije od niego taka radość, promienność... ;) Pierwsze zdjęcie Sary przypomina mi moje sprzed 10-ciu lat ;) Przypomniało mi się też, że gdy pierwszy raz zobaczyłam tę dziewczynkę (to było chyba ponad rok temu, na inexile, takie zdjęcie z choinką) to myślałam, że to twoja córka;)
Pozdrawiam ciepło,
Natalia.
Natalio, oczywiście nie mogę tu mówić za innych, a odpowiadać tylko za swoje decyzje. Od razu napiszę jedną rzecz, ja nigdzie nie napisałam, że nie wierzę w Boga. Moja wiara cały czas się kształtuje, na pewno nie jestem na etapie, żebym potrafiła ją sprecyzować, przedstawić drugiej osobie. Idzie ona na pewno w dobrym kierunku.
UsuńPrzez długi czas, ja również miałam awersję do księży i kościoła, było to oparte na osobistych doświadczeniach, braku szczęścia do ludzi z tego środowiska na swojej drodze, ale przede wszystkim na braku dojrzałości. Był to właśnie taki trochę bunt. Dziś wiem, że to nie było dobre podejście, ponieważ nie można oceniać grupy ludzi po jednostkach, ale przecież po to jest życie, żeby szukać i błądzić. Poznałam cudowne osoby, zarówno takie, które całkowicie odcięły się od kościoła jak i takie, które są z nim bardzo blisko. Poznałam również świetnych księży, z którymi rozmawiałam na przyjacielskiej stopie. Trzeba poznawać ludzi o różnych poglądach, wysłuchać i spróbować zrozumieć. Po rozmowie z wartościowym człowiekiem, wyciągamy coś dla siebie, stajemy się bogatsi i być może właśnie taka rozmowa przybliży nas do lepszego poznania samych siebie. To wszystko brzmi jak wydumana filozofia i pewnie jeszcze kilka lat temu sama parsknęłabym śmiechem czytając takie słowa, ale dziś wiem o sobie po prostu trochę więcej.
Moi rodzice są w kwestii wiary bardzo tolerancyjni, wychowali mnie w wierze katolickiej, ale nie zmuszali do niczego. Cieszę się, że moja siostra chodzi z innymi dziećmi na katechezę, czy na msze dla dzieci. Najpierw trzeba poznać, potem oceniać.
A studiowałam dziennikarstwo :)
Wobec tego w liceum chodziłaś na religię, etykę, czy w ogóle nic z tych przedmiotów ?
UsuńW szkole chodziłam na religię, ale pod koniec liceum już chyba nie. Nie pamiętam dokładnie.
UsuńJa do prawdy nie potrafię tego zrozumieć. Nie chcę Cię w żaden sposób urazić, bo każdy robi jak uważa, lecz aby nazwać siebie katolikiem trzeba chodzić do kościoła, wierzyć w Boga, obchodzić wszystkie święta i tradycje, nazywając siebie katolikiem niepraktykującym możemy się wyzbywać pewnych rzeczy, a jeśli jesteśmy pół na pół to po prostu nim nie jesteśmy. To do czegoś zobowiązuje. Po za tym jeśli się nie wierzy to czy warto tak siebie nazywać ? Nie piszę tutaj o Tobie, bo nie do końca wiem o Twojej duchowej sytuacji tylko o całej reszcie społeczeństwa. Nie potrafię też zrozumieć tego, że ktoś normalnie był katolikiem, chrześcijanem, a w od pewnego momentu tkwi w zawieszeniu. Nie przyzna się, że nim nie jest, może nawet ostro ku temu zaprzecza, ale nie chce się bawić w tą całą szopkę, albo po prostu go to nie interesuje. A co sądzisz o tej całej przysiędze małżeńskiej i chrześcijańskim ślubie ? Jeśli mogę wkraczać w sferę Twoich intymnych poglądów,
UsuńPozdrawiam Asia
Asiu, zgadzam się z Tobą, ja nie nazwałabym się katolikiem, a już na pewno nie użyłabym tego popularnego określenia: wierzący niepraktykujący. To raczej wymówka, asekuracja, brak konsekwencji. Jeśli chodzi o przysięgę małżeńską to ostatnio przeprowadziłam z moim chłopakiem bardzo ciekawą rozmowę na ten temat, ale wydaje mi się to na chwilę obecną bardzo intymny temat i pozwól, że zachowam to póki między nami. Być może w przyszłości chętniej wrócę do tego tematu. Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie.
UsuńNie wiem jednak co do końca miałaś na myśli pisząc o tym zawieszeniu, jeśli chodzi o to wierzenie - niepraktykowanie to już się wypowiedziałam wyżej, jeśli jednak zawieszenie oznacza wątpliwości i badanie innych dróg, to każdy ma do tego oczywiście prawo.
UsuńZa dużo fałszywości jest na tym świecie, choć nie wiem czy to odpowiednie określenie. Nie umiem czasem tolerować ludzi, którzy wykorzystują wiarę, robią to na pokaz. W takim wypadku wolę ludzi, którzy aby zachowywać się odpowiednio i w porządku wyrzekają się jej.
UsuńA jak dla mnie o wierze się w ogóle nie powinno dyskutować. Hm, można, ale w sposób taki by nie wywyższać, ani nie poniżać swojej, czy innej. To kwestia własna, tak samo ja Ci się nie wtrącam jak wyglądasz - to każdego sprawa indywidualna. :)
UsuńOdkrywam coraz więcej różnic w rysach twarzy Twojej siostry, a Twojej. :)
OdpowiedzUsuńStrasznie skojarzyłaś mi się z Kumorek na tym zdjęciu. :P
OdpowiedzUsuńJaka Sara jest już duża. Pamiętam jak dawałaś wcześniejsze posty i była małą dziewczynką, teraz tworzy się już mała kobietka :)
OdpowiedzUsuńZobaczysz Sandra, jak i Twój maluszek szybko zacznie się zmieniać :)
UsuńOjej, Katolicy tak się oburzają. A czy Ci oburzeni Katolicy wiedzą, że większość ich tradycji oraz symboli wiąże się ze staropogańskim kultem Słońca? Czy Ci oburzeni Katolicy wiedzą, jak wyznacza się termin świąt Wielkanocnych? :-) Że to pierwsza niedziela po pierwszej pełni księżyca po przesileniu wiosennym? Jeśli tylko Katolicy mają prawo to świętować, to dlaczego nie wyznaczyli konkretnego dnia rocznicy zmartwychwstania? :-) Przecież musiała taka być, tak jak Bożego Narodzenia, czyż nie? Myślę nawet, że można to wyznaczyć, dokładnie przeczytawszy całą Biblię. To jednak wszystko symbole i wiążą się z innymi symbolami, w niemal każdej innej wierze. Nie mam nic przeciwko Katolikom, ale irytuje mnie okropnie brak tolerancji niektórych przedstawicieli tego grona. Polska jest krajem w większości katolickim, przez co zakorzeniły się w nas pewne tradycje, które nawet nie będąc katolikiem dalej się kultywuje, chociażby dlatego żeby pobyć z rodziną, a także dlatego, że w Polsce dni świąt kościelnych są wolne od pracy ;-) Ja nie uznaję się za Katoliczkę, ale z tego co wiem, w pięknych założeniach tej religii nie ma nic o tym, aby opluwać jadem tych, którzy Katolikami nie są :-) Sama tradycja jest równie piękna i jeśli ktoś ma ochotę pomalować jajka na kolorowo i opryskać kogoś wodą w poniedziałek, to myślę, że to po prostu miłe przystanie do tradycji, nie potrzeba do tego być Katolikiem ;-) w takim żyjemy kraju, taka jest nasza kultura. A wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka, więc wrzućcie na luz i może trochę więcej tolerancji i miłości w stosunku do innych ludzi by się przydało, czy to nie jest podstawą tej religii? :-) Sam Jezus był Żydem i uczył się z Tory, no bo siłą rzeczy Nowego Testamentu jeszcze nie było ;-))) Ale teraz wszystkie religię są takie dumne, że Katolicy i Żydów chętnie obsmarują, chociaż koniec końców, to ta sama Księga... eh rozpisałam się, ale tak bardzo nie lubię i nie rozumiem tej złości.. Czemu nie posłuchacie kochanego Jana Pawła II, dla którego wszyscy byli równi i który z pewnością nie oburzałby się w ten sposób.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej pozdrawiam wszystkich serdecznie po świętach, które jako nie-katoliczka obchodziłam wraz z rodziną i baaaardzo się najadłam ;D (sorry! ) ... i był to bardzo miły, wartościowy, rodzinny czas :-)
pozdrawiam, Kam
:-)
UsuńPozdrawiam Cię Kam bardzo ciepło.
Tutaj nikt nie jest nietolerancyjny. Oczywiście że wiem, jak wyznacza się datę Zmartwychwastania. Skoro chcesz być taka skrupulatna to powinnaś wiedzieć że wszystkie daty Świąt katolickich są umowne. Nie można określić co kiedy miało dokładnie miejce, bo Żydzie używali wtedy nawet innego kalendarza. A sam Jezus urodził się 7 lat przed naszą erą. Nie mam zamiaru się wywyższać, ani nikogo obrażać. Jadem też nie pluję, nie mam zamiaru. A inne religie oczywiście szanuje, bo uważam że każda jest na swój sposób słuszna. Aczkolwiek nie znoszę w ludziach hipokryzji. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to już nie we mnie problem :)) Pozdrawiam.
UsuńBardzo podobają mi się Twoje słowa o tym, że nieważne w co człowiek wierzy, grunt by jego wiara czyniła go dobrym człowiekiem. Właśnie tak powinno być. I Wielkanoc to też moje ulubione święto:)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, cudowne babeczki i cudowne to co napisałaś o wierze. Zgadzam się z Tobą!
OdpowiedzUsuńJaka ona duża! Pamiętam jak jeszcze niedawno była na zdjęciach małym skrzatem, teraz to już normalnie dzielna i duża jak Atreyu!
OdpowiedzUsuńJa także wiele różnych osób spotkałam na swojej drodze. Wszystkie na swój sposób wartościowe. Rozbawiają mnie tylko zawsze Ci, dla których wiara oznacza bycie Katolikiem. Zapominają, że wierzyć można w różnych wyznaniach, które tak na prawdę pochodzą od tego samego źródła, Boga. A co do Wielkanocy, to jest obchodzona przez kościoły chrześcijańskie, nie tylko Katolików, drogi Anonimie z 9:32. Poza tym Katolicy głoszą, że Jezus jest współistotny Ojcu, a to wyznanie wiary pochodzi od Soboru powszechnego w Nicei, który m. in. "ujednolicał" wyznanie, trzeba Anonimowi pamiętać, że Katolicyzm nie jest jedną, niezmienną i prawdziwą wiarą, jest jednym z wyznań - a jego wybór zależy zawsze od człowieka.
OdpowiedzUsuńKrótko mówiąc... Jestem na tym samym etapie co Ty Aife :) Zastanawiające jest to, że dylematy zaczynają się zawsze w latach licealnych...
patrz wyżej :) poza tym chcialam dodać, że nie zawsze jest tak że osoba publikująca jakiś kontrowersyjny, negatywny komentarz jest niekompetentna, lub że należy ją prosto pouczać. W Polsce zazwyczaj jest tak że jak ktoś głosno mówi co myśli (najczęściej w pozytywny sposób o katolikach) to jest zakrzykiwany.
UsuńPS. nie masz podstaw sądzić, że nie szanuje innych religii równie mocno jak swojej.
Jesteś piękna i chcę więcej zdjęć ślicznego tygrysa! (:
OdpowiedzUsuńcudowne zdjecia. az mi sie cieplo w srodku zrobilo x
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Nieuzasadnione sączenie jadu jest bezsensowne. Data Bożego Narodzenia jest umowna, ustalona przez ludzi, nie pokrywa się z Tą rzeczywistą ( dla wierzących). Katolicy publicznie reagują, gdyż w ich wiarę wpisane jest głoszenie swej wiary i próby nawracania otoczenia.Dla nich samych święta Wielkanocne są szczególnym czasem takiego małego nawrócenia, odrodzenia wiary,chwili kontemplacji, wyciszenia. Nie jestem zwolenniczką nawracania siłowego, agresywnego i takiego na zasadzie "tak bo tak,bo ja mam rację". Zgadzam się, iż najważniejsze jest aby człowiek żył w zgodzie ze sobą i swym otoczeniem. Moralność nie jest kwestią religijną. Zdarzają się parszywi katolicy, protestanci, prawosławni, którzy Bogiem żyją tylko od święta.Cieszę się Aifie, że nie jesteś człowiekiem pozbawionym duchowości. Człowiekiem poszukującym czegoś. Czegoś co Cię wzbogaca, umacnia, jak napisałaś, czyni lepszym człowiekiem. Jako katoliczce pozwala mi to wierzyć, że kręcisz się gdzieś blisko Boga, nawet jeśli Ty sama tego tak nie nazywasz :). Wszystkiego co najlepsze! I to nie tylko od święta!
OdpowiedzUsuńS.
Hmmm.. gdybyś uczestniczyła w Paschalnych Nabożeństwach, może zobaczyłabyś sens , jak to ujęłaś, "w kilku kroplach na dłoniach i twarzy". I zrozumiała, że zrobił to również dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńładna jesteś :)
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia ! :-)
OdpowiedzUsuńMasz rację - ostatecznie wszystko sprowadza się do tego, by starać się być dobrym człowiekiem, jakkolwiek banalnie i naiwnie to brzmi.
OdpowiedzUsuńwspaniałe zdjęcia... :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 02:25 - jako protestantka również nie widzę sensu w tych "kilku kroplach na dłoniach i twarzy", bo nie o przelanej krwi Aife mówiła, a o wodzie święconej rozpryskiwanej po jajkach i kiełbasach. Co przyniesienie koszyczka z jedzeniem do kościoła wspólnego ma z wiarą? Obchodzenie świąt w tym kraju zostało sprowadzone do wspólnego biesiadowania przy stole, stając się tym samym zupełnie świeckie i nie dziwię się wcale, że tradycję te obchodzą również osoby niewierzące. Dla osób wierzących spotkanie w gronie rodzinnym w Wielką Niedzielę to chyba z kolei najmniej istotny moment całego okresu Postu, bo Mękę Pańską przeżywają przez cały okres jego trwania swoich sercach, poszcząc i dbając o swoją relację z Bogiem.
OdpowiedzUsuńAife - doskonale rozumiem stan w którym obecnie jesteś. Też kiedyś tkwiłam w takim zawieszeniu, nie potrafiłam odnaleźć Boga w KK. Każda droga prowadząca do Boga jest dobra, ale ta w kościele katolickim nieco trudniejsza niż w innych:P Tym większy mam szacunek dla osób którym się to tam udało. Jakbyś chciała zobaczyć jak to wygląda w kościele protestanckim, wpisz sobie w google "kościół online". Warto posłuchać kazań tam zamieszczonych, niezależnie od tego czy jest się osobą wierzącą, poszukującą, czy niewierzącą wcale.
Pozdrawiam cię gorąco, zdjęcia jak zwykle wspaniałe:)
Aniula
Ale to tak samo jakby się obchodziło tradycje Prawosławne. Nie wyznaje się, ale to jest ''fajne''.
UsuńPrzysiega malzenska skladana w kosciele katolickim jest sakramentem udzielanym sobie nawzajem przez malzonkow,a kasiaz jest jednym ze swiadkow.poza tym slowa przysiegi sa naprawde piekne,wazne jest to,zeby ich nie klepac bez sensu,a podejsc do nich swiadomie i z powaga.slub koscielny w obrzadku katolickim bylby piekny,gdyby nie cenniki uslug,podbijanie karteczek i inne szopki,ktore wszystko psuja.ludzie,ktorzy nie zgadzaja sie z POLITYKA kosciola,nie sa od razau niewierzacymi,nie sa katolikami,ale wierza czasem bardziej.a malowanie pisanek jest po prostu tradycja,piekna tradycja,ktora karze sie zatrzymac w pedzie zycia i spedzic razem czas,zrobic cos wartosciowego,co wiaze nas wzajemnie.po co ta nagonka?niech kazdy wierzy jak chce,Bog przeciez zawsze jest ten sam.pozdrawiam serdecznie,sama mam duzo mlodsza siostre od siebie i fajnie popatrzec,jak i u was ta roznica wcale nie zmniejsza siostrzanego przywiazania;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni z Ambiwalencją! W katolickiej przysiędze małżeńskiej są piękne słowa o obietnicy miłości i wierności, w USC od razu "świadomy praw i obowiązków" - czyli automatyczne nastawienie na instytucjonalizację związku.. zgodzę się też w kwestii, że to my sami, ludzie, tworzymy sobie rzygowinowe otoczki wokół pięknych chwil. No i ten wszędobylski kapitalizm ...
UsuńBardzo ciekawe spojrzenie na ten temat i przyznaję, że daje dużo do myślenia. Dzięki dziewczyny.
UsuńPS Mam nadzieję, że nie obraziłam, jeśli pod Anonimowym krył się jednak pan :)
UsuńGdzieś mi się obiło o uszy, że skończyłaś liceum z wyróżnieniem.. można wiedzieć z jaką średnia ? :)
OdpowiedzUsuńA gdzie tam :) Ukończyłam z wyróżnieniem gimnazjum, a to już inne bajka.
UsuńJako (praktykująca:) ) katoliczka, dziękuję Ci Aife za taką postawę, czyli konsekwencję. Albo decydujemy się na bycie katolikami, albo nie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
dopiero dziś natrafiłam na Twojego bloga, ale już przejrzałam chyba połowę wszystkich postów.
OdpowiedzUsuńzarażasz wręcz pozytywną energią i uśmiechem, który widać niemalże na każdym zdjęciu.
ponadto robisz świetne zdjęcia, Twój styl pisania jest nic dodać, nic ująć, nawet, jeśli są to krótkie notki przy poście, a w dodatku masz niesamowitą urodę.
jestem oczarowana!
pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)
http://onesingleticket.blogspot.com/
Jakiego kremu (lub innego preparatu) używasz pod oczy?
OdpowiedzUsuńOd niedawna używam olejku argonowego.
UsuńChyba arganowego? Na dzień też?
UsuńA wcześniej?
Tak, o ten chodzi :) wcześniej nic szczególnego, po prostu krem do twarzy.
UsuńJaka słodka dziewczynka ojeeeju :) Bardzo dobra jakość zdjęć ;p
OdpowiedzUsuńJa tam uważam, że każdy ma prawo do wyznawania swojej wiary, na swoich zasadach, jeśli nie narusza ona wiary innych i czerpie z niej korzyści oraz jest dobrym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńPrzysięga małżeństwa jest wspaniała jeśli płynie prosto z serca i jeśli ( dołączam się do pozostałych ) nie jest klepana bez sensu. Czy Wszyscy rozumieją te słowa? Nie do końca, nie możemy być pewni swoich decyzji jeśli dziś miłość płonie, jutro nie, lecz trzeba być świadomym tego, że składamy tą obietnicę przed Bogiem, a nie w szkolnej piaskownicy. Bóg powiedział kochajcie się, miłujcie, a nie niszczcie nikogo nawzajem. On też sam nie chciałby, aby ktoś był prześladowany i szykanowany, tylko dlatego, że wyznaje inną wiarę, ma inny punkt patrzenia. Nie jestem nim, ale zostawmy sprawę wiary każdemu z nas, bo każdy z nas popełnia błędy, jedni mniejsze, drudzy większe. Każdy jednak zdaje sobie z tego doskonale sprawę, a to, że wytkniemy komuś, że "aa, Ty to nie chodzisz do kościoła, ja Cię nigdy nie widziałam" nie czyni nas lepszym człowiekiem. Ech. Proszę tylko spokojnie, w dzisiejszym świecie zdecydowanie za dużo nerwów :) Pozdrawiam gorąco!
Bardzo piękny, wiosenny wpis. ;)
OdpowiedzUsuńA jeśli mogę coś wetknąć do dyskusji, w moim odczuciu religijność i duchowość oznaczają zupełnie co innego i nie lubię, kiedy uzależnia się je od siebie lub traktuje jako synonimy. Mogą, ale nie muszą iść ze sobą w parze.
Dla mnie duch Aife jest jednym z najbardziej wyjątkowych i żywych.
Aife ! Jak radzisz sobie z cieniami pod oczyma ? :):)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim sie zaczęłam wysypiac. I nie mówię tu o spaniu do południa, po prostu wcześniej sie klade spać i cienie faktycznie bardzo zmalały. Jak coś zostaje, co przeszkadza, to ratuje sie korektorem, ale nie znalazłam jeszcze takiego który by mi w pełni odpowiadał.
UsuńA jakiego używasz podkładu? Niestety, ale mam problem, bo ciągle trafiam na te ''pomarańczowe'' :(
UsuńOstatnio polubilam dwa pokłady, jeden to bourjois healthy mix, a drugi to estee lauder double wear light, który jest obecnie w promocji w douglasie (pelnowymiarowe opakowanie 30ml kosztuje 169zl, a teraz maja jeden odcień w cenie 39zl za 15ml). Ten drugi jednak dopiero zaczęłam testować, więc nie mogę sie w pełni o nim wypowiadać, zapowiada sie dobrze.
Usuń169 zł? Niezła przesada.
UsuńNie wiem, czy przesada, czy nie, jak kogoś stać niech kupuje. Ja bym tyle za podkład prawdopodobnie nie dała, ale możliwość wypróbowania podkładu z wyższej półki za 39zł to fajna okazja i ja skorzystałam :)
Usuńzgadzam się z twoją opinią na temat wiary w stu procentach! ;)
OdpowiedzUsuńCudowna dziewczynkaaa, uwielbiam dzieci! Ich szczerość i radość z najmniejszych rzeczy :)
jakie piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńhmmm... miałaś szczęście, zazdroszczę Ci tych rodzinnych świąt, ja właściwie nie przeżyłam ich ani duchowo ani rodzinnie... no i jak patrze na te wasze babeczki to mam ochotę na taką! ;) tylko sama nie wiem patrzeć na nią czy zjeść ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Aife bardzo fajnie, że tolerancyjnie i otwarcie podchodzisz do tematu religii i wiary, jednak zastanów się, dlaczego tak naprawdę czujesz się statystką? ile czasu poświęciłaś w tym okresie na medytację/modlitwę? Od Wielkiej Środy odbywają się nabożeństwa i czuwania, mające charakter medytacji, a sobotnie najbardziej "kojarzone" święcenie koszyczków to 20minutowe nabożeństwo, na które osobiście nie chodzę, tylko wysyłam brata z podstawówki. To trochę za mało na dojrzałą wiarę. W tym roku byłam na wieczornym muzycznym czuwaniu, było pięknie i refleksyjnie. Czułam, że choć na chwilę oderwałam się od spraw przyziemnych, jak malowanie jajek, dekoracje domu itd. Oczywiście na to też miałam czas, ale trzeba się przedrzeć przez skorupę materializmu, codziennych obowiązków, aby móc poczuć coś nie tylko zmysłami, ale duszą... Życzę Ci z całego serca, żebyś podczas kolejnych Świąt znalazła parę intymnych chwil dla siebie...
OdpowiedzUsuńale jesteś fajna! będę Cię odwiedzać:)taka pozytywna, taka uśmiechnięta i normalna, już Cie lubię!
OdpowiedzUsuń