Teleludki
Mój chłopak zainteresował się przyklękami już kila lat temu i był na jubileuszowym X Polskim Spotkaniu Telemarkowym. Ja skusiłam się na XII i to był jeden z najlepszych wyjazdowych weekendów, a już na pewno najlepszy na stoku.
W 2000r. między moimi stopami a śniegiem pojawił się snowboard i byłam mu wierna przez ponad 12lat. Zdarzyło mi się jednak być ze 3 razy na turach, czyli na spacerze na nartach. Moje umiejętności zjazdowe były oczywiście zerowe, więc na dół byłam zwożona jak dziecko, przyklejona do pleców doświadczonego partnera. Mimo to postanowiłam jednak spróbować nowej, a raczej najstarszej techniki narciarskiej - telemarku. Najlepiej było to zrobić na corocznym spotkaniu telemaniaków.
Tegoroczna XII edycja odbyła się w Tyliczu i Szczawniku (Beskid Sądecki). Organizatorami są bracia Rogowscy - bardzo sympatyczni ludzie, którzy zarażają pasją i pozytywnym duchem telemarku. Oprócz nich było jeszcze ok. 60 osób, w tym Jimmy, ja, dwójka naszych znajomych i wiele barwnych postaci. Mimo że dopiero się uczę i postępy przychodzą powoli, nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taką ogromną przyjemność z szusowania po stokach. Zakwasy powoli mnie odpuszczają i już szukam śniegu, którego niestety w tym roku wyjątkowo mało w naszych rejonach.
Dzień pierwszy - piątkowa tura
Po 10km drogi dotarliśmy do Bacówki nad Wierchomlą.
Cała tura zajęła nam 6h i przeszliśmy ok 18km, co podwoiło mój dotychczasowy rekord. Na koniec byłam okrutnie zmęczona, ale tuż przy dolnej stacji wyciągu, gdzie teren się wypłaszczył (po wcześniejszej walce o życie, by zjechać dość stromym jak na mnie stokiem - oczywiście koślawym pługiem), Jimmy powiedział, żebym spróbowała zrobić kilka przyklęków. I wtedy pojawiła się magia. Na twarzy wyrósł ogromny uśmiech, zmęczenie poszło precz, a ja po dojechaniu do grupy mimowolnie krzyknęłam "Ale to jest fajne!".
Dzień drugi - warsztaty
Sobota była dniem nauki. Podzieliliśmy się na kilka grup według naszych umiejętności i przydzielono nam instruktorów. Ja oczywiście trafiłam do tych najbardziej zielonych. Może najmniej umieliśmy, ale za to śmialiśmy się najwięcej. Po przerwie pod swoje skrzydła wziął mnie jeszcze Jimmy i przez chwilę znajomy Tomek, dzięki którym, zaczęłam rozumieć co powinnam robić, a przede wszystkim jakie błędy popełniam. Powoli zaczęłam przyklękać i utrzymywać równowagę, a na koniec dnia udało mi się zrobić nawet kilka skrętów łączonych. Satysfakcja ogromna.
Dzień trzeci - przebierańce
W niedzielę nie ma już zorganizowanych zajęć, to dzień wyjazdów i pożegnań. Po raz ostatni spotkaliśmy się na stoku. Niektórzy w bardzo nietypowych strojach, a czasem i sprzęcie, który obrazuje jak daleko posuneła się technologia, również w dziedzinie sportów zimowych.
Może uda się zobaczyć z kimś z Was na spotkaniu za rok :)? Jeśli chcielibyście się jednak pouczyć telemarku jeszcze w tym sezonie, to mogę polecić np. Tomka, który jest bardzo dobrym instruktorem w naszych okolicach - jego szkoła narciarska. O samym telemarku i kolejnych spotkaniach na pewno dowiecie się więcej na stronie telemark.pl.
40 komentarze
super zdjątka a Ty swietnie wyglądałaś :)
OdpowiedzUsuńJazda na nartach zawsze kojarzyła mi się ze sztywną postawą i krępującym ruch kombinezonem.. o jak bardzo zmieniło się moje zdanie po obejrzeniu filmiku nt. telemarku na stronie szkoły narciarskiej, którą polecasz. Za dwa lata zamierzam przenieść się w góry choćby na rok i już wiem co będzie moim pierwszym wyzwaniem! Dziękuję Ci za tego posta, pozdrawiam- Magda
OdpowiedzUsuńhttp://trzymetryherbatki.blogspot.com/
Przy takich postach chce mi się walić głową w ścianę, że nie mieszkam na południu Polski. Jestem strasznym zmarźluchem i zdecydowanie wolę cieplejsze pory roku, ale sporty zimowe uwielbiam. Narty po prostu kocham i jeżdżę na nich od 4 roku życia, ale telemarku nigdy nie próbowałam. Po takiej relacji mam ochotę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, jak zwykle - śliczna jesteś. :) Fajnie, że dzielicie z Jimmim swoje pasje.
Kot
cudowne zdjęcia! chętnie pojeździłabym na nartach zdjecię we mgle cudne :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że dobra zabawa była :) ja niestety nigdy nie jeździłam na nartach.
OdpowiedzUsuńboże jak ja Wam zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńpiękna sprawa, chętnie i ja bym wzięła udział!
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku - jakoś wczesniej nie miałam okazji złożyć życzeń!
pozdr. AL
Jesteś najmilszym i najurokliwszym teleludkiem jakiego znam ! :) Osobiście sama bałaby się spróbować, gdyż biorąc pod uwagę moją gapowatość, niezdarność i inne czynniki ledwo co daję się namówić na sanki. Ale podziwiam za cierpliwość i mam nadzieję, że z każdą następną lekcją uśmiech będzie jeszcze większy. Ściskam cieplutko! :)
OdpowiedzUsuńZapewniam, że gapowatość jest pełna uroku, sama byłam chwilami początkiem efektu domino, gdzie wywracałam kolejnych, znacznie lepiej jeżdżących. Na szczęście na tych spotkaniach nikt nikomu nie ma takich rzeczy za złe, przynajmniej jest wesoło :)
UsuńDo jazdy na nartach trzeba mieć dobre podejście. Ja niestety po kilku upadkach się poddałam, rzuciłam narty i to był koniec zabawy :D
OdpowiedzUsuńJakie Ty masz piękne oczy! :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe zdjęcia!:) kurczę, ja już od trzech lat nie spędziłam sezonu na snowboardzie..
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na nartach więc zazdroszczę wypadu :). Mam nadzieję, że jesteś cała i zdrowa :).
OdpowiedzUsuńZdrowo zakwaszona ;)
UsuńWspaniała relacja - świetne zajęcia, piękne widoki, uśmiechy na twarzach. Widać, że sprawiło to Wam ogromną przyjemność, a to przecież najważniejsze.
OdpowiedzUsuńI do tego jeszcze te sweterki w reniferki i niedźwiadki! :-)
po twoich zdjęciach powróciła tęsknota za śmiganiem po stoku;(
OdpowiedzUsuńwybacz pytanie jeśli jest zbyt osobiste, oglądając wszystkie twoje zdjęcia człowiek ma wrażenie że żyjesz w innym wymiarze, z dala od codziennych stresów, i tu nasuwa się moje pytanie jaką masz pracę/co studiowałaś.
Studiowałam dziennikarstwo (nic ciekawego) i prowadzę swoją działalność fotograficzno-rękodzielniczą.
Usuńzdjęcia rewelacja!
OdpowiedzUsuńbije z nich moc i spokój jednocześnie, aż się człowiek zastanawia czy to dobrze ustawiony aparat, dobrze obrobione zdjęcia czy osoba fotografująca.
pełen podziw
Ostatnio na wyjazdy i spacery nie chce mi się w ogóle zabierać swojego aparatu, dlatego też te zdjęcia są robione zwykłą małpką :)
UsuńSzczerze to wcześniej nawet nie wiedziałam że takowe coś istnieje ;)
OdpowiedzUsuńZnaczy chodziło mi o spotkania. Myślałam, że każdy robi to na własną rękę. A tutaj proszę - grupy które powstały z ludzi z całej polski ;)
OdpowiedzUsuńAleż super z Panem Wojciechem!
OdpowiedzUsuńno to sie podszkolilam w dziedzinie jazdy na nartach.dzieki!:)
OdpowiedzUsuńale klimat! zazdrościmy! biegówki świetna sprawa! no i zdjęcie z bernusiem <3 odkąd mamy swojego, jak widzimy takie zdjęcia od razu robi mi się ciepło na sercu :) pozdrawiamy i zapraszamy na nowy post!
OdpowiedzUsuńmam super świetne wspomnienia z bacówki pod Wierchomlą i stoku w pobliżu! :) jak zobaczyłam te zdjęcia to już nie mogę się doczekać aż zjawię się tam niebawem! :)
OdpowiedzUsuńbuziaki, Gagatka
zawsze chciałam uprawiać jakieś zimowe sporty :D
OdpowiedzUsuńBuu, ja też chcę!
OdpowiedzUsuńwo! wiesz, że nawet nie wiedziałam o istnieniu takiego narciarstwa? co prawda słowo telemark gdzies tam mi kołacze po głowie, ale do tj pory nie potrafiłabym go zdefiniować. Na razie pozostanę wierna desce, ale zawsze to wiedza do wykorzystania na przyszłość. Zwłaszcza, że z tego co piszesz ten sport gromadzi dużo wkręconych i ciekawych osób.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
pierwszy raz od Ciebie słyszę o tego typu nartach i zaciekawiły mnie bardzo:) jednak entuzjazm od razu tłamsi myśl, że mieszkając na bezśnieżnej wrocławskiej równinie, "tylko i aż" 2h jazdy od Karkonoszy, nie tak często, jakbym chciała, miałabym możliwość na narciarskie spacery, nie ma mowy o popołudniowych po pracy, co najwyżej weekendy. póki co pozostanę więc wierna niedzielnym biegówkom i codziennemu rowerowi, telemarków spróbuję, ale bardziej rozbudowane plany pozostawię na bliżej nieokreślony, wymarzony czas zamieszkania bliżej gór:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
fenomenalne jest to, ze pamietam twojego bloga jeszcze na bloxie, ciuszki i stylizacje - calkiem inny temat jak teraz, fotki na balkonie i takie tam, a przez te kilka lat jak tu zagladam, to zawsze jest cos nowego :)
OdpowiedzUsuńJa od lat uwielbiam narty biegowe, zjazdowe i oczywiście snowboard, myślę że i tutaj miałabym niemałą frajdę :) Rewelacyjna sprawa!
OdpowiedzUsuńChyba zabawa była przednia, fajną masz czapkę
OdpowiedzUsuńwow, spotkałaś Wojtka Moskala, dla mnie to człowiek-legenda :) Jeśli jeszcze nie znasz, polecam Ci gorąco wywiad-rzekę z Markiem Kamińskim - "Dotykanie świata Marka Kamińskiego" i "Moje Bieguny" Marka Kamińskiego, zapiski z wypraw, w tym z tej na Biegun Północny w Wojtkiem Moskalem właśnie :) dla ludzi zakochanych w śniegu lektura obowiązkowa :-) dla ludzi poszukujących - też :-)
OdpowiedzUsuńPodglądam sobie Twoje narty, ja mam klasyczne biegówki, i są inne, więc chyba nie miałoby sensu instalowanie na nich takich wiązań, jakie masz Ty. Czy to są klasyczne zjazdówki, tylko z wiązaniami skiturowymi? czy jeszcze jakaś inna opcja?
Pozdrawiam,
Guyonbajo
W większości przypadków są to zwykłe zjazdówki :) A Wojtek to przede wszystkim naprawdę fajny, skromny i przesympatyczny facet, który z równym zaangażowaniem opowiadał, jak i słuchał opowieści innych. O książce słyszałam, ale nie miałam okazji jeszcze przeczytać - do nadrobienia :)
UsuńA ja mam takie pytanie o to, jaką książkę aktualnie czytasz :)
OdpowiedzUsuńNiedawno skończyłam Hobbita to zabrałam się z rozpędu za Władcę Pierścieni i jednocześnie podczytuję "W Drodze" Kerouaca :)
UsuńA byłaś już na "Hobbicie" w kinie? ;) Hmm, z ciekawości poszukam tej książki Kerouaca.
UsuńJeszcze nie, najpierw chciałam przeczytać książkę, a jak już skończyłam to jakoś nie było okazji :)
UsuńZ uwagi iż uwielbiam Twojego bloga, został on wyróżniony na moim. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńAle deski nie porzucasz ? :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdroszczę, że pomimo swojej poetyckości Twój styl nie jest sztuczny, górnolotny i napuszony. Odnalazłaś arystotelesowski złoty środek i trzymaj się go z całych sił. Dla mnie również narty i góry są odskocznią od trudnej i męczącej rzeczywistości. www.roskana-kaluzna.blogspot.com
OdpowiedzUsuń