Przepis na szczęście i lasagne
Patrzę na zdjęcia, które zawsze wrzucam do posta jako pierwsze i zgrzytają mi słowa, które chowają się za durnym uśmieszkiem. Nie pasują. Chłodną dłonią rozmasowuję kark i czuję jak wyostrza mi się spojrzenie. Jakby tu dotknąć słowem, musnąć opuszkiem, zatrzymać myśl...
Brakuje mi tańca. To chyba mój punkt zaczepienia. Tęsknię za zamykaniem oczu na środku parkietu i zatracaniu się w swojej intymności. Wiem, że mogą minąć lata, a ja i tak nie zapomnę tego uczucia, gdy dźwięk opanowuje ciało i nie trzeba już myśleć. Muzyka nabiera w nas kształtu, rozkwita i staje się kompletna. Dopieszczanie zmysłów, całkowita fizyczna wolność, brak skrępowania. Nie musiałam nic brać, i tak potrafiłam całkowicie odpłynąć i nie czuć zmęczenia. Czułam się prawdziwa, piękna i niewidzialna. Rzeczywistość wracała dopiero po kilku godzinach, gdy trzeba było wracać do domu przez miasto, które śpi i budzi się jednocześnie. Szłam lekka, nieskrępowana, spełniona. Patrzyłam na Anię i uśmiechałyśmy się bez słowa. Ona przecież wie.
To jedna z moich definicji szczęścia.
---
Przepis na pyszną lasagne z bobem i cukinią.
Składniki:
- 1 cukinia
- paczka bobu
- duża cebula
- 3 pomidory
- 150g serka koziego
- parmezan lub inny ser do zapiekanek
- 3 łyżki śmietanki 30%
- łyżka masła
- tymianek (w przepisie jest też bazylia i mięta, których zapomniałam niestety dodać)
Sos:
- 25g masła
- 40g mąki pszennej
- 500ml ciepłego mleka
- sól, pieprz, tarta gałka muszkatołowa
Cebulę i cukinię pokroić i podsmażyć na patelni, aż będzie miękka. Dodać ugotowany wcześniej i obrany bób. Przyprawić solą i pieprzem. Pomidory sparzyć wrzątkiem, obrać i pokroić w kostkę. Makaron można sparzyć wrzątkiem przez kilka minut, żeby zmiękł (uważajcie jednak, żeby się nie posklejał).
Przed włożeniem do piekarnika całość posypcie kozim serem wymieszanym z 3 łyżkami śmietanki 30% oraz serem do zapiekanek, np. parmezanem.
Przed podaniem całość posypcie tymiankiem.
Oryginalny przepis pochodzi ze strony kwestiasmaku.com.
24 komentarze
mmm, aż się zrobiłam głodna!
OdpowiedzUsuńUwielbiam lasagne! Tfu! kocham:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób, a lasagne z bobem! Mniam, w życiu bym nie wymyśliła takiego połączenia...chociaż właściwie nie wiem czemu,bo gdy już je znam wydaje się idealne! Po prostu gwarancja sukcesu. No to się rozmarzyłam, a tu już po 24. trzeba spać, a nie jeść :P
OdpowiedzUsuńJa kocham Sigur Ros!!!
OdpowiedzUsuńBo taniec to wolnośći szczęście:)I też mi się do niego teraz tęskno zrobiło, musze znowu wrócić do przyjemnego bujania:)
OdpowiedzUsuńa ja też tęskniłam za tańcem i zapisałam się na zumbę, która jest tego namiastką, a zawsze jest to zdrowy ruch, który daje mi ogrom radości i pozytywnej energii :)
OdpowiedzUsuńTeż chodzę na zumbę od października z tego samego powodu :)
UsuńAnita, na jakie jeszcze zajęcia chodzisz?
UsuńNiestety tylko na zumbę, ale zapisałabym się jeszcze na coś :)
UsuńA nad czym myślisz?
UsuńNad jakimś tańcem, ale może być ciężko, bo w moim mieście nie ma raczej szans na krump :)
Usuńi wege przepis! to lubie!:)
OdpowiedzUsuńTaniec jest subtelnym szaleństwem. Takim powiewem dzikiej wolności, której zdecydowanie brakuje nam w świetle dnia :)
OdpowiedzUsuńznam ten przepis, lasagne jest pycha:) A skąd bób o tej porze roku? Mrożony?
OdpowiedzUsuńa z tańcem, rozumiem świetnie. to w jakiejś części mój sposób nażycie, tańczyłam 11 lat, potem trochę odpuściłam, a teraz mogę co najwyżej pobujać brzuch;)
mmm^^
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten stan, gdy muzyka przepływa przez całe ciało, ogarnia umysł. gdy cały świat się zatrzymuje i liczy się tylko ta chwila. w której nikt nie zabierze nam naszej wolności, nie zakłóci naszych myśli i nie przypomni nam o błahych sprawach dnia codziennego. też mi tego brakuje..
OdpowiedzUsuńWracałaś po nocy sama?
OdpowiedzUsuńPraktycznie zawsze wracałam ze znajomymi, ale zdarzyło się kilka razy, że szłam przez Kraków nocą sama :)
UsuńNie bałaś się? :) Kraków to raczej bezpieczne miasto?
UsuńWłaśnie jakoś nie. W każdym innym mieście bym się bała, a tam jakoś czułam się dość bezpiecznie. Ale mieszkałam w sumie blisko centrum. Awantury jak już jakieś były to głównie przy samych klubach.
Usuńwygląda przepysznie.. muszę spróbować to cudo
OdpowiedzUsuńTak to jest to. Lasagna pieczona w domu , mnóstwo pachnących ziół, pyszne sery, sos beszamelowy własnej produkcji, boski szafran, świeże warzywa, mięsko hmmmm Pyszności. Smakowity post w Twoim blogu. Pozdrawiam serdecznie i jeśli mogę będę częściej odwiedzał Twój blog. Pozdrawiam,Grzegorz.
OdpowiedzUsuńTańcz! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnee zdjęcie tulipanów *_*
OdpowiedzUsuń